Jeśli ktoś chciał zdobyć bilet na doroczne olkuskie święto teatru, bo takim mianem impreza ta jest określana, to kilka dni przed jej terminem mógł liczyć wyłącznie na zwroty. O ile ktoś inny zrezygnował z udziału w cieszącym się niesłabnącym zainteresowaniem wydarzeniu. Od sześciu lat młodzi pasjonaci sztuki dramatycznej z grupy Glutaminian Sodu, wspierani przez Miejski Ośrodek Kultury w Olkuszu, organizują nocne spektakle, wypełniające salę widowiskową MDK do ostatniego miejsca i długo potem komentowane. Nie inaczej było 28 marca 2015 r.
„W krainie czarów” – taki podtytuł nadany został szóstej edycji spotkań za sztuką dramatyczną w naszym mieście. Za białym królikiem na doroczną Olkuską Noc Teatru przybyło do Miejskiego Domu Kultury nieco ponad 300. widzów. Dużo to, czy mało? Jakkolwiek by nie oceniać, sala widowiskowa mieści właśnie tyle osób. Wracając do królika, to tym razem on właśnie witał zbliżających się do budynku przy ul. Nullo 29 gości, i to patrząc na nich z dość nietypowej dla gryzoni ptasiej perspektywy.
Królik na szczudłach?!?!?! A cóż w tym niezwykłego? Wszak w świecie fantazji, w krainie czarów wszystko jest możliwe. Kolejne baśniowe postacie wprowadzały olkuszan przez przystrojony specjalnie na tę okazję hol i foyer MDK do miejsca, gdzie razem spędzili kilka szybko mijających godzin tej sobotniej nocy.
Jeszcze krótki wstęp dyrektor MOK Grażyny Praszelik-Kocjan, która zapoznała publiczność z przesłaniem orędzia Krzysztofa Warlikowskiego na Międzynarodowy Dzień Teatru 2015, i zaczęło się. Nie, nie, jeszcze nie pierwszy spektakl, a jego zapowiedź. Jaki sens ma wspominanie o czymś tak mało znaczącym? Otóż ma, bo w Olkuskich Nocach Teatru zapowiedzi są kolejnymi wyjątkowymi elementami oprawy, nie po prostu wypowiadanymi przez konferansjera, lecz odgrywanymi przez członków grupy Glutaminian Sodu w formie oryginalnych krótkich scen.
Pierwsze ich pojawienie się zaanonsowało spektakl pt. „Jutro” w wykonaniu grupy Zatrzymać Obrotówkę ze Staromiejskiego Centrum Kultury Młodzieży w Krakowie. Scenariusz i reżyseria „Jutra” jest efektem współpracy Oli Barczyk z kierowanym przez nią zespołem. Z co najmniej kilku powodów zaproszenie tej grupy z tą sztuką było trafną decyzją. Po pierwsze ze względu na temat zbyt rzadko i jakby niechętnie podejmowany, nie tylko w teatrze. Twórców „Jutra” zainspirowały „Minuty. Reportaże o starości” Izy Klementowskiej.
Uczucia niesłusznie przypisywane wyłącznie młodości, próby odniesienia sukcesu, czy wreszcie tak wciąż często spotykana tragedia samotności osób w podeszłym wieku – to przykłady treści kolejnych scen, które ukazując tak różne scenariusze starości budują przekaz tego spektaklu. Po drugie na uwagę zasługuje pomysł na jego zaprezentowanie. Zobrazowany w „Jutrze” temat najprościej byłoby oprawić w tradycyjne, klasyczne ramy. Ten wielowymiarowy portret starości krakowianie ujęli jednak w sposób im bliższy, młodzieżowy, intrygujący zderzeniem treści i formy. Z jakim skutkiem? Ich występ zwieńczyły oklaski, których energia i długotrwałość były najlepszą odpowiedzią. Wreszcie też dodać należy, że podczas VI Olkuskiej Nocy Teatru mieliśmy okazję zobaczyć premierę tego spektaklu.
Gdy w końcu umilkły brawa, okazało się, co też tym razem przygotowali dla swych licznych sympatyków gospodarze. „Ostatnie opowiadanie” z jednej strony zdradza symptomy przywiązania Glutaminianu Sodu do twórczości Etgara Kereta, na której zespół oparł kolejny już scenariusz. Z drugiej strony w inscenizacji tej dostrzec można było ewolucję reżyserskich wizji olkuszan. Fani „Glutów” z pewnością zauważyli rezygnację z wplatanych we wcześniejsze sztuki scen zrealizowanych poprzez teatr cieni. Choć w fabule „Ostatniego opowiadania” bez trudu znalazłyby się solidne preteksty do kontynuowania tej konwencji, to zaniechanie jej w żaden sposób nie zubożyło spektaklu. Wręcz przeciwnie, pomogło w stworzeniu właściwego klimatu.
Najnowsze dzieło grupy kierowanej przez Agę Grabowską i Macieja Nabiałka zdradza też inne zmiany, a być może nawet nową tendencję. Zafascynowani m. in. dokonaniami Witkacego i Tadeusza Kantora młodzi twórcy tym razem przenieśli środek ciężkości z awangardowych form wyrazu ku dramatycznej klasyce. Tu również usprawiedliwia ich narracja „Ostatniego opowiadania”, choć przyznać należy, że skwapliwie wykorzystali okazje, jakie dała im do wykorzystania talentów w zakresie pantomimy. Podkreślenia wymaga też znakomite operowanie światłem i cieniem, podkreślające dramaturgię tak scen operujących wyłącznie ruchem, jak i dialogowych. No i gra, szczególnie dwóch głównych bohaterów.
Uznanie dla warsztatowych umiejętności byłoby najwłaściwszym łącznikiem, pozwalającym przejść od razu do trzeciego i ostatniego spektaklu VI Olkuskiej Nocy Teatru. Trzeba jednak uczynić pauzę, przerwę maleńką na wspomnienie odwrotnie do niej proporcjonalnego, po prostu ogromnego aplauzu, jaki Glutaminianowi Sodu zgotowała publiczność. Czas na Teatr Maska z Centrum Kultury i Sportu w Skawinie. Zespół ów znany jest już w naszym mieście z udziału w poprzednich edycjach ONT. „Udział” jest w tym przypadku mało stosownym określeniem, gdyż grupa odnosząca kolejne sukcesy pod kierunkiem reżysera Andrzeja Morawy i pod opieką artystyczną Marty Tyrpy nie bez powodu ma w Olkuszu wielu fanów.
„Łysa śpiewaczka” Eugène Ionesco, którą przedstawił nam zespół Maski, stanowi nie lada wyzwanie. To zarazem pierwsza sztuka napisana przez genialnego francuskiego dramatopisarza rumuńskiego pochodzenia i kamień milowy w historii teatru, bowiem jej premiera uznawana jest za początek teatru absurdu. Ale, ale, przecież nie o sztuce miało być, a o jej wystawieniu na VI ONT. Sześć skromnych kostiumów, tyleż krzeseł, jeden stół i gazeta wystarczyły za dodatki do talentów scenicznych, które bez przesady ocenić można, jako profesjonalne. Nawet krnąbrność wąsów Kapitana Straży Pożarnej nie miała najmniejszych szans przyćmić wrażeń, jakie artyści ze Skawiny wywarli na olkuskiej publiczności. Kolejne fale braw, kolejne aplauzem wyrażane zaproszenia do powrotu zza kulis, do pokazania się widzom raz jeszcze i odebrania zasłużonych podziękowań, należy rozumieć również, jako zachętę do następnych wizyt Maski w naszym mieście.
Na tym właściwie, z grubsza rzecz biorąc, można by zakończyć relację z VI Olkuskiej Nocy Teatru. Poza tym, że na koniec wszystkie trzy teatralne zespoły otrzymały w blasku scenicznych reflektorów pamiątkowe dyplomy i upominki. Podziękowania za wkład w przygotowania oprawy imprezy odebrały także Beata Soboń i Wioletta Sarota-Stach – opiekunki Sekcji Plastycznej i Sekcji Ceramicznej MOK. Nie zapomniano też o utrwalającym na fotografiach Olkuskie Noce Teatru Krzysztofie Bonieckim oraz współtwórcach portalu Olkuszanin.pl. Szczególne wyrazy uznania dyrektor MOK Grażyna Praszelik-Kocjan skierowała rzecz jasna do Agi Grabowskiej, Macieja Nabiałka oraz członków grupy Glutaminian Sodu. Podziękowania należą się też „Glutom” i zaangażowanym w Noc Teatru pracownikom MOK za przekąski i napoje przygotowane na antrakt, jak wszystko w oprawie rodem z krainy czarów.