Klucze – „Nasz ogródek botaniczny (a co!)”




Wygląda na to, że przysłowia nie zawsze są mądrością narodu. No w każdym razie nie to przysłowie, które mówi : „Siedź w kącie, a znajdą cię”. Już sensowniejsze jest powiedzenie, że dla chcącego nic trudnego, nawet jeśli chcący są tylko grupką lekko spanikowanych emerytów, którzy odważyli się wychylić z kąta i złożyć wniosek o dotację w konkursie grantowym „Działaj 20140628_114102lokalnie 2014”. I patrzcie Państwo! Wniosek ten zdobył najwięcej punktów spośród wszystkich złożonych w Gminie Klucze. W napisaniu go i wysłaniu (Internet!) pomogły sympatyczne i kompetentne panie ze Stowarzyszenia Forum Oświatowe „KLUCZE”, które to Stowarzyszenie wespół z Akademią Rozwoju Filantropii w Polsce wymieniony konkurs przeprowadziło. A tytuł projektu brzmi: „Nasz ogródek botaniczny (a co!)”. No, a o co chodzi? Ano o to, że emeryci zwykle mają czas, dobre chęci, wiedzę i doświadczenie, ale pieniędzy umożliwiających wykorzystanie tych atutów mają tyle co nic, albo i mniej. Skromne 1500 zł, które wnioskowano to prawdziwa manna z nieba. Tyle pieniędzy to cała miesięczna emerytura!
Ale trzeba zacząć ab ovo.
Rzecz się dzieje w miejscowości Klucze, na osiedlu Trzydziestolecia. Osiedle zbudowanona terenie całkowicie jałowym – na żółciutkim piaseczku pół na pół z kamieniami. Jest nawet gorzej, bo na głębokości kilkudziesięciu centymetrów zalega zbita warstwa martwicy wapiennej. Szpadlem tego nie ugryziesz, trzeba łomem podważać kamienie i wybierać je sztuka po sztuce. Oczywiście już dawno przywieziono i rozsypano żyzną glebę oraz posiano trawę, zasadzono też mniej wymagające drzewa i krzewy. A jeśli ktoś chciałby mieć pod oknem rośliny bardziej wymagające i kompozycje ciekawsze niż ekstensywny trawnik? Tak jak zażyczyli sobie tego lokatorzy VII klatki w bloku nr 11 ? Wtedy trzeba wykopać rów, wybrać i wywieźć kamienie, a dół wypełnić ściętą trawą (ta na szczęście jest za20140628_114010 darmo), wymieszać warstwami z piachem, odczekać, obsiać np. facelią, znów odczekać, aż organizmy glebowe wykonają swoją robotę. Po roku czy dwóch można posadzić byliny. Będą rosły. Trudniej jest jeśli trzeba posadzić krzewy, zwłaszcza te, które wymagają staranniejszej uprawy. Trudniej i kosztowniej , bo oprócz kamieni trzeba usunąć piach, a doły wypełnić nie tylko trawą, ale i lekko kwaśną ziemią ogrodniczą, którą też trzeba kupić. A to kosztuje! Właśnie na ziemię i torf pójdą pieniądze z dotacji.
Rośliny, które stopniowo będą sadzone na przygotowane w ten sposób stanowiska to odmiany sadownicze derenia jadalnego, oczar miękko włosy i róże krzewiaste. Są warte takiej mordęgi? Tak!

Dereń jadalny i oczar miękko włosy zakwitają wczesną wiosną, wtedy, kiedy ludzie są najbardziej spragnieni widoku kwitnących roślin. Jeszcze wcześniej zakwita wawrzynek wilczełyko, ale posadzenie śmiertelnie trującej rośliny na środku osiedla nie byłoby dobrym pomysłem.
Dereń spełnia też bardzo ważną rolę biologiczną – dostarcza pożywienia budzącym się owadom, które muszą przeżyć do okresu obfitości, czyli do kwitnienia drzew owocowych. Ich zapylenie jest możliwe tylko dzięki tym stworzeniom, nie ma innego sposobu!!
No i trzecia rzecz: dereń jadalny staje się modny, co jest zdecydowanie sensowne. Kiedyś ten wysoki krzew, rósł niemal w każdym dworskim ogrodzie. Jegomość pan osobiście, albo i z panną apteczkową nastawiał dereniówkę, uchodzącą za najsmaczniejszą ze wszystkich nalewek, a jejmość pani doglądała smażenia konfitur.
Do bezpośredniego spożycia nadają się raczej odmiany sadownicze. Trzeba tylko pod krzewem rozłożyć włókninę czy siatkę i zbierać owoce, które same opadną- dojrzały dereń natychmiast się osypuje. Najsłodsze są odmiany ‘Szafer’, ‘Słowianin’, ‘Dublany’, ‘Bolestraszycki’, ’Kresowiak’. Najlepszy na przetwory – ‘Słowianin’ (dużo pektyn żelujących konfitury). Najwięcej witaminy C, więcej niż cytrusy, zawiera ‘Szafer’. Odmiany te są jeszcze drogie i trudnodostępne, ale w przyszłości powinno się to zmienić na lepsze.

Róże krzewiaste: parkowe, botaniczne (dzikie), historyczne także mają wiele zalet. Są bez porównania odporniejsze od róż wielkokwiatowych: takie gatunki róż, jak fałdzisto listna (pomarszczona) i jej o wiele piękniejsze mieszańce, francuska, biała, damasceńska przeżyją nawet w niezbyt korzystnych warunkach i przy pielęgnacji wymagającej zaledwie ułamek tego wysiłku, jaki konieczny jest przy hodowli róż wielkokwiatowych. Trzy ostatnie gatunki zasługują na miejsce w ogrodzie także ze względów kulturowych i sentymentalnych – przez kilkaset lat były one ozdobą i dworskich ogrodów i chłopskich chat, To są te „róże z babcinego ogrodu”, które w olkuskiem rosną jeszcze gdzieniegdzie w zaniedbanych obejściach, przy płotach, a nawet na ugorach. Mieszańce róży fałdzistolistnej zaś warto sadzić nie tylko ze względu na urodę i zapach kwiatów, ale i ze względu na wielkie, użytkowe owoce. Trzeba tylko pamiętać, że na glebie zasadowej cierpią one na chlorozę, dobrze więc ściółkować kwaśnym torfem ziemię pod nimi.

Ostatnia rzecz: ktoś mógłby pomyśleć, że miano ogród, ogródek botaniczny, jest zbyt pompatyczne, jak na parę rabat gdzieś na nieważnym osiedlu z wielkiej płyty. Co oni tam mogą mieć ciekawego? A jednak!
Znaleźć tu można przykłady różnych form ogrodu naturalnego: rabaty „leśne”, żwirowe, łączki kwietne, a na nich jest posadzone wiele taksonów (gatunków i odmian) roślin pochodzących z Jury Krakowsko-Częstochowskiej, dzikich i udomowionych, a także tradycyjnych roślin wiejskich ogrodów. Rośnie na nich wiele taksonów funkii i piwonii, lilii (w tym 7 odmian lilii złotogłów) , 10 odmian kosaćca syberyjskiego, 5 taksonów fiołka, 52 taksony róż (+10 pod które szykowane jest miejsce), a i roślin chronionych jest coś 16 gatunków. To kieszonkowy ogród, ale jego nazwa nie jest na wyrost, można sprawdzić: Klucze, ulica XXX-lecia, blok 11, klatka VII. A co!
20140628_114210

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *